Kruz X-lecia – relacja
Na początek chcielibyśmy serdecznie podziękować wszystkim obecnym za przybycie. Było nam niezmiernie miło spotkać się w tak licznym gronie, zobaczyć dawno nie widziane, a także zupełnie nowe twarze. Nie zapominając oczywiście o autach.
W skrócie:
Starym zwyczajem, zebranie się pod stadionem zajęło trochę czasu. W międzyczasie zajechała też parada Ogórków (takich autobusów). Nie mogliśmy sobie odmówić wbicia się na nią dwoma Ogórkami (takimi Volkswagenami) ku uciesze gawiedzi.
Pogadawszy i pooglądawszy zebrane pojazdy pojechaliśmy na miasto. Tu czekała nas ciężka przeprawa. To już nie te czasy, gdy Warszawa w ciągu weekendu była sennym miejscem, a już zwłaszcza nie przy takiej pogodzie. Musieliśmy się również przebić przez zagradzający nam drogę pochód kogoś protestującego przeciwko czemuś i związane z nim objazdy. Sprawiło to że parada była niewiele bardziej ruchoma o postoju, a chłodnice (tych pojazdów, które na swoje nieszczęście wyposażone były w chłodzenie wodne) nabrały krytycznych temperatur.
Nie z takimi przeszkodami dajemy sobie jednak radę, tak więc punktualnie o 14tej zajechaliśmy pod bramę cytadeli, gdzie strzeliły korki szampanów o smaku truskawkowym i kolorze odpowiednim do tła strony Garbiarni.
Po kolejnych nieokreślonych jednostkach czasu spędzonych na rozmowach o tym i o owym udaliśmy się na piknik do Puszczy Kampinoskiej. Podróż urozmaicił jeden z Ogórków, który im dalej jechał, tym mniejszą prędkość osiągał, tak że ostatnie kilkadziesiąt metrów pokonał z pomocą siły mięśni ludzkich. Liczy się jednak to, że na miejsce dotarł. W końcu to Volkswagen. Przedmuchanie układu paliwowego załatwiło sprawę (na razie), a w międzyczasie podzieliliśmy urodzinowy tort i zjedliśmy kiełbaski, karkówkę, rybę i inne grylowe specjały. Jeśli zdziwiła was kolejność dań, to znaczy że jesteście starzy Znakiem czasu na pikniku było to, iż trudno było stwierdzić czy więcej jest na nim dzieci, czy też dorosłych. Trudność wynikała z niemożliwości policzenia małych istot ludzkich z uwagi na ich ruchliwość.
Nie da się jednak ukryć, że najliczniej występującymi stworzeniami były komary i niestety nie chodzi tu o model motoroweru. Na końcu to one wygrały, zmuszając nas do sromotnego odwrotu.
Następnym „ywentem” z okazji X rocznicy Garbiarni będzie rajd NOS, czyli Nocny Objazd Stolicy. Termin podamy niebawem.
Patrząc na przebieg dzisiejszej imprezy wydaje nam się, iż nie było by głupio wrócić do organizowania w miarę częstych, „gadanych” i otwartych spotkań warszawskich garbusiarzy. Co Wy na to?